angielskie smaczki

Udało mi się przestawić… wskazówki do tyłu, do życia w Anglii i tych chrapiących psów w pokoju.

Po całkiem mile spędzonych dwóch dniach w nowym domu wybrałam się do Salisbury, by pobyć na chwilę bezdomną. Udało mi się zobaczyć z większością znajomych, część z nich nawet porządnie zaskakując, zrobiłam parę nieprzemyślanych kroków i właściwie zostałam bez grosza na cały tydzień.

Powiem szczerze, że mój nowy pokój po generalnym odgruzowaniu wydaje się całkiem przyjemny. Trochę jeszcze pachnie wilgocią, ale przynajmniej cały kurz znalazł się już w odkurzaczu (mieszkająca tu przede mną dziewczyna musiała bardzo cierpieć przy wdychaniu). Mam pojedyncze łóżko – żebym przypadkiem kogoś nie przygarniała, starodawną narzutę, śliczną komodę, która zamienia się na biurko i telewizor wiszący nad łóżkiem, zupełnie jak w szpitalach. Mam też siedem półek z książkami po angielsku i dużo tablic korkowych, totalnie nie wiem po co. Tak wygląda mój nowy pokój.

Mieszkam też w domu na wsi, który szczyci się zadziwiająco wielkim ogrodem, tak, że na google maps są zaznaczone dwa stawy, które się tam znajdują i przez to wiem jak wracać. Jest też praca, którą zaczęłam w czwartek i polega tak naprawdę na dzieleniu się obowiązkami z domownikami. Coś w stylu au pair, ale bez dzieciaków, za to z dwoma psami. Są i ludzie emerytowani, którzy mówią najpoprawniejszym brytyjskim jaki można spotkać i którzy chętnie mi wypomną jakiekolwiek błędy, a to nawet dobrze.

Było też Halloween Party (obaczcie na facebooku, jak wyglądałam, bo tutaj tak  średnio mi idzie zamieszczanie zdjęć). Najbardziej utkwiła mi w pamięci (mimo pewnej ilości alkoholu) rozmowa ze Szwedką.

Pierwsza wymiana zdań jakąkolwiek z nią przeprowadziłam:

(ja) – Hello, how are you?

(Szwedka) – Top Banana

(ja) – What the fuuuu**

(Szwedka) – The native will find this cool. That’s the British slang and means that I’m good.

(ja) – aha

Nie to  żebym rozmawiała z setką Anglików i nigdy w życiu takiego slangu nie słyszała, ale Szwedka chciała być brytyjsko bardzo poprawna.

I tyle mniej więcej zapamiętałam z Halloween.

***

Teraz podsumuję to tak. Jestem bardzo zmęczona,  więc z tej okazji macie do czynienia z nietypowym wpisem – co myśli pod palce przeniosą. Mniej więcej chodzi o to, że w środę wróciłam do Anglii, mam całkiem fajne warunki jak na mieszkanie ze starszą parą i chrapiącymi psami, byłam już w moim dawnym miejscu zamieszkania – Salisbury – i z wielkim impetem wróciłam do imprezowej gry. A laptopa pożyczyłam, więc będę pisała tak jak mi się uda i jeszcze nie wiem jak to będzie z zamieszczaniem zdjęć, bo wtedy mi już totalnie zamuli…

podpis

3 Comment

  1. Zapętlone says:

    Ale co Ty tam robisz w końcu? ;)

    1. evemarie says:

      Na razie staram się znaleźć sobie jakieś zajęcie. Mieszkam ze starszą parą, której pomagam codziennie rano. Mam zamiar się uczyć dużo angielskiego i przy okazji znaleźć drugą pracę :D Jest dooobrze.

      1. Zapętlone says:

        :):):):) Ah! W takim razie powodzenia! Bardzo mocno trzymam kciuki! :)

Komentarze są zamknięte.