Kolejna zaraza internetu dotarła do Polski. Albo przynajmniej do mnie. I jak jeszcze wczoraj nie wiedziałam co to jest, to teraz już wiem skąd się to wzięło i na czym to polega.
Początek zarazy sięga 2 lutego 2013 roku, kiedy grupa pięciu nastolatków z Australii opublikowała 30-sekundowy filmik do fragmentu utworu Harlem Shake. Następnie jak to bywa w internecie filmik został szybko rozpowszechniony i rozsyłany dalej. Niedługo potem powstały tysiące 30-sekundowych nagrań z podobnym motywem epileptycznego tańca. Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że dzisiaj możemy obejrzeć Harlem Shake’i niemal z całego świata, w tym także i z Polski (facebookowa strona się kłania)
przepis na udany harlem shake
- zbierz grupę znajomych, więcej niż 30-stu bo inaczej będzie nudno, a jak weźmiesz dziadków, psy, koty i konia to masz szansę zostać obwołanym królem harlem shake’ów
- wybierz miejsce – najlepiej takie nietypowe, chociaż trudno o nietypowe, bo już wszystko zostało pokazane – były szkoły, uczelnie, toalety, radio, telewizja, podwodzie, biuro pracy… hmm… z kościoła jeszcze nie widziałam.
- komu jak komu, ale to tobie powinna przypaść główna rola ludka, który rozpoczyna taniec. oczywiście musisz zaskoczyć strojem – daruj sobie spidermany i inne potwory, nago też nie warto, kominiarki i kaski oklepane. teraz 15 sekund należy do ciebie – pokaż na co stać twoje wygimnastykowane ciało, ale najlepsze zostaw na koniec.
- przyszła kolej na twoich kumpli, dziadków, konia – niech każdy ubierze na siebie coś śmiesznego, przebierze się za klauna, włoży torbę foliową na głowę, pokaże gołą nogę, albo cycki, albo nogę. niech podskakuje, ociera się, robi tarło, whatever. ważne, aby powtarzać tę czynność przez najbliższe 15 sekund. zwróć uwagę, żeby znalazł się tam koleś w śpiworze – bez tego nie ma ani zabawy, ani prawdziwego harlem shake.
- pamiętaj! wszyscy macie wyglądać tak, jakbyście właśnie uciekli z zakładu psychiatrycznego, spaliwszy po drodze tonę zioła, popijając benzyną i wodą z kibla.
kilka filmików dla rozjaśnienia
słowo na zakończenie
Moja opinia na temat harlem shake’ów jest co najmniej rozbieżna. Z jednej strony uważam to, za mega pozytywną akcję, która pokazuje, że można się bawić nie robiąc za wiele krzywdy. Czy to będzie za wiele, jeśli powiem, że taki harlem shake łączy pokolenia i pozwala na chwilę nieokiełznanego szaleństwa? Staram się widzieć jego pozytywną stronę, a nie koniecznie zwracać uwagę na głupią zarazę w internecie. I szczerze powiem, jeżeli nadarzyłaby się okazja, to sama bym w takim tańcu uczestniczyła. Zaraza jest i przeminie, ale wspomnienia i filmik (bo w internecie nic nie ginie) na pewno pozostaną. Dla mnie akcja na plus, może trochę za bardzo zalała internet i niebawem zrobi się nudna, ale na pewno pozostawi po sobie jakiś odcisk.