W tym miesiącu raczej niewiele nowych utworów wpadło mi do uszu. Postawiłam więc wygrzebać dla was kilka dobrze mi znanych (i lubianych) kawałków. Mam nadzieję, że nie zwolnią za bardzo waszego tempa serca i nie przytłoczą do ziemi, bo przecież mamy wiosnę!
Playlista na youtubie dostępna TUTAJ
gatunek: wokalistka francuska śpiewająca po angielsku
o czym: Wiecznie wkoło zielono, wieczna kraina, wiecznie zielone życie – nie pozwól tego zniszczyć.
teledysk: Wyreżyserowany przez Woodkida i warto się nad nim trochę zatrzymać bo jest cudowną opowieścią o jelonku. Łączy w sobie cechy anime i Bambi – naprawdę warto obejrzeć.
skojarzenia: Na teledysk trafiłam, bo aktywnie zaczęłam śledzić profil Woodkida na facebooku, a tam się pochwalił, że pierwszy swój klip wykonał właśnie do piosenki „Evergreen” : )
#2 Ane Brun – To let myself go
gatunek: norweska wokalistka także śpiewająca po angielsku, bardzo przeszywający głos i niesamowite plumkanie na gitarze
o czym: Pozwolić sobie odejść, pozwolić sobie odpłynąć, to jedyny sposób bycia. Nie ma sensu robić kroku wstecz dla mnie
teledysk: Nieoficjalny, wyreżyserowany przez Jen McCleary na potrzeby lokalnego przedstawienia. Sceny niczym z horroru, bardzo działające na wyobraźnie i doskonale wpasowujące się w klimat piosenki.
skojarzenia: Uuuch, ta piosenka utkwiła mi w głowie bardzo dawno – podejrzewam, że jakieś 2 lata temu. Bardzo fajnie było ją sobie odświeżyć w nowym wydaniu razem z klipem i mam nadzieję, że skandynawska wokalistka na was także zrobi wrażenie.
gatunek: amerykańska wokalistka
o czym: „I give you what you want – I am a giver”. Powiedz mi co chcesz, przebaczam. Kiedy nikogo nie ma w domu, nie dosięgnę drzwi, I’m a pretender.
skojarzenia: Niesamowite było, że w jednym czasie w przeszłości wpadło mi parę dobrych utworów jak ten (oraz ten wyżej). I jak to mówi pierwszy komentarz pod tym filmikiem „This side of Youtube is like a drug. Once you start, it’s impossible to stop” a pod klipem spokrewnionym „I can’t stop thinking that if I don’t click in every single related video I could lose the song of my life” – to coś musi o sobie świadczyć! Lubimy się gubić na youtube :>
gatunek: brytyjski muzyk z gatunku dubstepowo-elektronicznego, z trochę soulowo-murzyńskim głosem
o czym: Czas mija, jeszcze ci zostało parę lat, więc bądź dziewczyną, którą kochałaś. Będę czekał, więc pokaż mi jaka jesteś silna. Ignoruj wszystkich innych, jesteśmy teraz sami…
teledysk: Motyw spadającego meteorytu, motocyklistki, ignorowania, wyizolowanych ludzi na imprezie w domu i w końcu zatrzymanie ruchu wśród odłamków skały.
skojarzenia: Teraz ta piosenka będzie mi się tylko i wyłącznie kojarzyła z pobytem w Polsce po półrocznej nieobecności. To było 21 lutego, kiedy w aplikacji deezer pojawiła się w polecanych, kliknęłam a Natalia powiedziała, że jest fajna. W konsekwencji przesłuchałyśmy ją parokrotnie, także podczas robienia moich kolczyków. Od trzech tygodni nie zdejmuję tej piosenki z uszu i przesłuchałam ją niemal 200 razy.
gatunek: eksperymentalny indie rock prosto z USA
o czym: To zaczyna brzmieć jak świt przegrany na zawsze…
skojarzenia: Wyczajone oczywiście w serialu „Breaking Bad” i właściwie od razu mi się spodobało. Zwłaszcza te pierwsze zaśpiewane z przerwami słowa „Congratulations on the mess you made of things”
#6 Simon Bookish – Dumb Terminal
gatunek: awangarda elektroniczna; jak crazy, to wiadomo, że brytyjczyk
o czym: Przenosimy się i powoli toniemy, jeżeli chcesz się ze mną widzieć, to musisz przepłynąć może (więc będą ci potrzebne gęsi tłuszcz i gogle)
skojarzenia: Bardzo wyraźne skojarzenie mam z Patrickiem Wolfem. Od niedawna zaczęłam więcej rozróżniać muzyków brytyjskich i wydają mi się bardzo specyficzni i łatwi do rozpoznania. A do tego mają jeszcze specyficzną urodę, często śpiewają folki i indie i mają całkiem przeciętne głosy.
#7 Princess Chelsea – The cigarette duet
gatunek: duet z Nowej Zelandii, taki trochę indie
o czym: Ona: To tylko papieros, przecież nie może być taki zły. On: Kochanie czy ty mnie nie kochasz i nie wiesz, że to mnie martwi? Ona: To tylko papieros, ty też tak kiedyś robiłeś. On: Wtedy byłem inny, nie potrzebuję ich, żeby być fajnym. Cały tekst jest tak bardzo życiowy, bo… „it’s just a cigarette”
teledysk: Para siedząca w jacuzzi, popijająca winko i piwo. Pani ma różowe włosy, pan śmiesznie zaczesaną grzywkę i oboje mają okulary przeciwsłoneczne.
skojarzenia: Piosenka, na którą natrafiłam jakiś czas temu, kiedy zaczynała się przygoda z podpalaniem papierosów, i tak jakoś do mnie ten utwór przemówił.
gatunek: alternatywny indie rock chłopaczków z Walii
o czym: Super, że nie mogę nigdzie znaleźć tekstu. Nawet po angielsku. jedyne czego mogę się domyślić to „I’m flexin flexin”
teledysk: Taki trochę psychodeliczny – zanikająca wizja telewizorka, paląca się butelka na gramofonie, obrazy niczym jak z kalejdoskopu.
skojarzenia: Znowu pomocny okazał się deezer i jego polecane. Po tym jak usunęli całą muzykę z poking smot, a zaczęli wstawiać dziwne zdjęcia, to już nie mam gdzie szukać fajnych dźwięków. Więc na ratunek przychodzi deezer i jego propozycje, wędrowanie po yt albo obczajanie last.fm. Jakoś daję radę…
gatunek: elektronika ze Szwecji
o czym: Usłyszałam sapnięcie i dmuchnięcie. W ogóle może wyjdę na jakiegoś zboczucha, ale cały tekst mi się kojarzy ze stosunkiem seksualnym i gdzie to kobieta wędruje podczas orgazmu. „I felt the Sun I saw the moon”
skojarzenia: Piosenki słuchałam dobrych parę lat temu, kiedy przywieziono do nas komputer a na nim było wgrane parę albumów. Jednym z nich było właśnie płyta The Knife zespołu The Knife i od razu zakochałam się w dosyć nietypowym i rzekłabym orientalnym brzmieniu.
gatunek: dosyć znana brytyjska grupa rockowa
o czym: Dziewczyna o piwnych oczach nie może wrócić do swojego domu w Szkocji. Zakochany w niej mężczyzna chce z nią podróżować aż do Szkocji, gdzie poprosi ją o rękę. Jakież to urocze.
skojarzenia: Może to się wydać paradoksem, ale zawsze myślałam, że ta piosenka dotyczy jakiejś Azjatki o piwnych oczach, a tu proszę… Szkocja. Jeszcze to takie 'aaaa’ co przypomina japońską muzykę tradycyjną. Utwór pokochany już dawno, nawet rzekłabym, że będąc jeszcze dzieckiem sobie to podśpiewywałam.
gatunek: jak dla mnie to takie elektroniczno-klasyczno-trip-hopowe
skojarzenia: Czyli jak muzyka bez tekstu może ładnie poruszać najgłębsze zakamarki naszej duszy. Trochę przypomina mi Garetta i jego cudowne rockowe skrzypce, trochę się łapie tutaj elektroniki, ale przede wszystkim są emocje.
#12 The calm blue sea – We happy now
gatunek: post-rock, instrumentalny ambient, trochę takie soundtrackowe (produkcja z Texasu)
skojarzenia: Słuchać takiej muzyki, to tak jakby tworzyć sobie soundtrack do życia. Są momenty chaosu, zwątpienia, nadziei, szczęścia. Właściwie to chciałabym sobie tak ułożyć życie, żeby w najważniejszych dla mnie momentach znalazła się odpowiednia muzyka. A potem to ubrać w słowa i wydać książkę pod tytułem „soundtrack z mojego życia”.
gatunek: nu jazz, downtempo, electronic (angielski dj i producent)
skojarzenia: Bo już kompletnie nie wiedziałam co wstawić, żeby pasowało na zakończenie i weszłam do mojej jutubowej składanki „do kolejnego przesłuchania”, którą wykonałam ponad pół roku temu. O dziwo znajduję się tam dużo muzyki, którą tylko wrzuciłam i nie za bardzo słuchałam potem. W ogóle to wychodzę z założenia, że czasami utwory należy przesłuchać kilkakrotnie, żeby się w nich zakochać. Tak miałam z wymienionym wyżej „Retrograde”, który na początku całkowicie znienawidziłam.
Więc teraz pozostawiam wam do odsłuchania (może kilkukrotnie) powyższych utworów. Starałam się w miarę rozłożyć to partiami, zaczynając od wokalistek i wokalistów, potem duet, trochę indie, dwa stare kawałki, które kojarzą mi się z Azją aby na końcu spowolnić tempo i odebrać wokal. Mam nadzieję, że się podobało i z niecierpliwością czekacie do następnego trzynastego!