Czasami trzeba dać sobie czas, żeby zrozumieć, że to co kochamy robić, a czego nie robimy, będzie nas nękało w głowie, dopóki nie zaczniemy wykonywać tego z powrotem.
Dziękuję, że cierpliwie czekałeś rok na kolejny wpis.
Pisanie od zawsze było moim sposobem na ucieczkę od rzeczywistości. Bo nie czarujmy się, każdy ma swoje ucieczki. Czy to przez plotkowanie o życiu innych, przewijanie portali społecznościowych, tworzenie, szukanie inspiracji, nałogi, a może nawet samobójstwo. Czy rzeczywistość rzeczywiście jest taka straszna jak ją malujemy? I tak, i nie. Bo jest właśnie taka jak ją malujemy.
Są ludzie, którzy widzą szczęście we wszystkim co jest. Są też tacy (i to chyba największa grupa), którzy za wszelką cenę próbuje to szczęście znaleźć. I w końcu są też tacy, co szczęścia po prostu nie widzą. Nie mniej jednak każdy człowiek chce być szczęśliwy, a nade wszystko kochany. I często jest tak, że to szczęście leży wszędzie dookoła nas, ale nie w nas samych. Więc tak ciężko jest je znaleźć. Bo droga samopoznania wymaga cierpliwości do samego siebie. I dużo, dużo zrozumienia. Prawda jest taka, że żadnej sytuacji, okolicznościom, ludziom czy czynnikom nadrzędnym nie można przypisać naszego szczęścia. Ono jest w środku i koniec!
Dlatego nawołuję do kreowania takiej rzeczywistości, w jakiej chcesz żyć i znajdowania w sobie tyle szczęścia, ile dziś potrzebujesz!
Życie zmysłami dziecka jest piękne. Wszystko jest takie fascynujące, każdy dzień staje się nową przygodą, a tyle jeszcze do odkrycia! I uczysz się, i rozwijasz, i kochasz, i zawsze masz milion pytań. Tu Cię coś zafascynuje, a tam znowu jaki cudny motyl! Widzisz świat takim jaki jest, a nie takim jak go sobie kreujesz warstwami myśli, opinii i poglądów. Próbujesz wszystkiego, bo wszystko jest takie nowe i warte odkrycia! Chcesz śpiewać, biegać po lesie, tańczyć w deszczu i rozmawiać z ptakami. I gdzieś mniej więcej w okresie kiedy wstawiają Cię do szkolnej ławki zaczynasz rozwijać swoje kreatywne zainteresowania. Lubisz albo śpiewać, albo bawić się w dom, albo wymyślać gry, albo malować, albo tańczyć, albo opowiadać historie, albo pisać, albo tworzyć małe ogródki dla niewidzialnych ludzików.
Więc dzisiaj pytam starszą wersję tego dzieciaka: Co wtedy kochałeś robić? Wtedy, to znaczy przed całym tym zamieszaniem związanym ze szkołą, zadaniami, społeczeństwem i fikcyjną otoczką tego kim to musisz zostać i jak masz się zachowywać.
Jak odpowiesz sobie szczerze na to pytanie, to za niedługo spotkamy się na pięknej drodze do samopoznania i realizacji. Do tworzenia tego Twojego cudnego życia i rzeczywistości takiej, w jakiej zawsze chciałeś być. Jako dziecko.
Do przeczytania!
PS. Mogę pisać do Ciebie po angielsku?
Twoja zawsze powracająca
Ewa Maria