Mieliśmy dzisiaj przygotować prezentację na kurs norweskiego. Prezentację o swojej wymarzonej pracy. W klasie mamy 15 osób, z przeróżnych stron świata. Większość uczniów pochodzi z Azji i tych biedniejszych krajów Europy. Wiadomo, wszyscy przeprowadziliśmy się do Norwegii w celu zapewnienia sobie lepszego bytu. Średnia wieku to 25 lat. I najczęstszą odpowiedzią było chcę zarabiać dużo pieniędzy. Drugą z kolei, chcę zostać pielęgniarką. I to z ust dziewczyn, które mają tyle lat co ja. I to mnie trochę tak zszokowało. Bo ja tam wyskoczyłam z moim podróżowaniem, blogowaniem i farmą ekologiczną, podczas gdy inni marzą o stabilnej pracy w szpitalu.
Nie do mnie należy ocenianie, i nie mam zamiaru tego robić, jednak zastanawia mnie dlaczego Ci wszyscy ludzie marzą o pieniądzach, zamiast o pracy, która będzie łączyła ich pasję z wystarczającą jakością życia? Dlaczego mając swobodę wyboru (w tym pytaniu) nadal obstają przy pieniądzach? Dlaczego ten świat jest tak zbudowany, żeby pobudzać żądze posiadania, jednocześnie eliminując prostotę i piękno samego życia? Dlaczego ludzie nie doceniają bezinteresownej pomocy i doświadczeń jakie może ona nam przynieść? Dlaczego tak mało kochamy? Albo dlaczego kochamy nie te rzeczy co trzeba?
Chwila refleksji.
Pauza.