Właśnie wróciłam z krótkiego weekendu halloweenowo-zaduszkowego w Polsce. I mimo, że nie spędziłam w Norwegii tak dużo czasu, zauważyłam, że do szczęścia brakuje mi kilku rzeczy. Jak na przykład żółtego kamienia, który gdzieś tam znalazłam, a potem powiesiłam w oknie. No ja już tak mam, że darzę sentymentem niektóre artefakty… A tak na poważnie to znalazło się parę rzeczy, które po prostu musiałam przywieźć!
zdrowotnie
Zdrowotnie to zaopatrzyłam się w witaminę C, witaminę D, magnez i preparat na wypadanie włosów. Poza tym mama czarownica spakowała mi mieszankę ziółek do popijania. No i w razie grypy i innego choróbska mam przy sobie zestaw lekarstw homeopatycznych. Bo jedna kuracja antybiotykowa na jakiś czas mi już teraz wystarczy. Poza tym dostałam do przeczytania książkę Jerzego Zięby „Ukryte Terapie” i nie omieszkam się z Wami tymi rewelacyjnymi informacjami podzielić. Stopniowo.
hobbystycznie
Z domu zabrałam statyw i moją analogową czajkę. Będę próbowała łapać zorze i gwieździste niebo. Poza tym wzięłam więcej drutów i wełny do robienia skarpetek. Mam też ładny terminarz na 2016 rok i kolejny notes na wszystkie myśli, które kołaczą mi się w głowie. Będzie w czym zapisywać!
Zaopatrzyłam się także w nowe buty trekkingowe na jakieś wędrówki po okolicy i śpiwór, bo nigdy nie wiadomo gdzie mnie w weekendy wywieje.
kosmetycznie
Jako że mam ostatnio dosyć spory problem z wypadaniem włosów postanowiłam nie tylko kurować się tabletkami, ale także dobrać odpowiednio naturalne kosmetyki: szampon nagietkowy z Green Pharmacy oraz nawilżającą odżywkę do włosów z granatem i aloesem z Alterra Naturkosmetik. A może macie jeszcze jakieś inne naturalne i sprawdzone sposoby na wypadanie włosów?
Poza tym w Norwegii trzeba się nawilżać, bo w zimie to skóra lubi się przesuszyć. Zainwestowałam więc w krem siarkowy długotrwale nawilżający z Barwy Siarkowej, a na dłonie skoncentrowany krem Neutrogeny. Bo to w końcu formuła norweska!
Nie podejrzewałam, że kiedykolwiek zacznę pisać o kosmetykach, jako że sama jestem totalnym laikiem i wcześniej mnie to nie interesowało. Jednak w zaistniałej sytuacji jestem trochę zdesperowana i szukam sposobów na poprawienie jakości włosów. Poza tym powoli przekonuję się, że zioła i naturalne leczenie potrafią zdziałać cuda, więc zagłębiam się coraz bardziej w ten temat. Tak na przyszłość, dla siebie i kolejnych pokoleń. Nie zdziwcie się więc, jeżeli na blogu zaczną pojawiać się kolejne wpisy o świadomym życiu i wybieraniu tej zdrowszej ścieżki.
Do przeczytania!
Na włosy pokrzywa najlepsza ! Tzn. herbata z pokrzywy :) Mój chłopak się ze mnie śmieje, bo wyrosło mi na głowie mnóstwo tzw. baby hair i teraz oprócz regularnej fryzury mam również sterczący na wszystkie strony puszek :)
To myślę, że mieszanka ziółek, którą piję codziennie mi jakoś pomoże. Jest tam i pokrzywa i rumianek i jeszcze jakieś inne roślinki :D
Ukryte terapie to ciekawa książka – bardzo kontrowersyjna ale ciekawa. Jeżeli chodzi o witaminę to najlepsza jest jej naczystsza postać czyli Kwas L-Askorbinowy (L – lewoskrętny). Sam jej używam od jakiegoś czasu, przez co mój pracodawca nie dostał ode mnie L4 od ponad roku :) Polecam też stronkę na które można dowiedzieć bardzo wiele na temat witaminek, zdrowego odżywiania, itp. Pozdrawiam
Moja mama po przeczytaniu tej książki w zeszłym roku zaopatrzyła cały dom w kwas l-askorbinowy i taki też mam tutaj w Norwegii. Szkoda tylko, że coś mój organizm szwankuje i już od miesiąca mam powraca co jakiś czas zapalenie uszu. A duże dawki witaminy C trochę pomagają, ale nie do końca. Może muszę się dłużej kurować. A jaka to strona?
Upsss! No tak nie wpisałem. http://www.akademiawitalnosci.pl/