Cześć i czołem w Nowym Roku! Jak dobrze, że ten rok w końcu przyszedł. Coś mam przeczucie, że będzie jeszcze bardziej przełomowy niż te dwa ostatnie. I cieszę się, bo mamy styczeń, nowe kartki w kalendarzu, masę postanowień, myśli i planów.
Był też Sylwester. Zupełnie inny niż wszystkie poprzednie. Spędzony z garstką angielskich znajomych w uroczej chatce bez prądu, w maleńkim lesie otoczonym polami. Nie było głośnej muzyki, za to były głębokie rozmowy. Nie było wspólnych tańców, za to integracyjne gry planszowe. Nie było typowych przekąsek imprezowych, za to mieliśmy zupę i pizzę pieczoną w glinianym piecu. Nie było jasno, za to świeczkowo i klimatycznie. A alkoholu było w sam raz.
A jak Wam minął Sylwester?
***
Są pewne rzeczy, które warto zaplanować. Ja zaprojektuję sobie super wizję tego roku i niech tak będzie, a najlepiej jak jeszcze mnie czymś wyśmienitym zaskoczy. W sumie jestem tak podekscytowana tym, co będzie, że za każdym razem kiedy pomyślę o nadchodzących miesiącach, to towarzyszy temu taki mały dreszczyk emocji. Ale wiadomo, że do wszystkiego trzeba dążyć krok po kroku i nie ma, że się nie chce. Nie ma, że boli! Bo żeby osiągnąć jakiś sukces, trzeba duuuużo systematycznej pracy.
Mam parę planów na ten rok. I długo zastanawiałam się, czy je gdzieś zatwierdzać, publikować, pokazać, wyrecytować, spalić, zrobić stateczek lub samolocik. Doszłam do wniosku, że cokolwiek z nimi zrobię i tak dalej będą tkwiły w mojej głowie. Postanowiłam więc podzielić się częścią z nich, żeby się jakoś w przyszłym roku rozliczyć. Chyba jeszcze nigdy nie miałam noworocznych postanowień, a moje życiowe zmiany zawsze pojawiały się w jakiś super nieprzewidzianych okolicznościach. Tym razem jest inaczej, a na dowód tego oświadczam, że w roku 2014 postaram się wypełnić następujące punkty:
- zaliczę egzamin CAE
- zrobię prawo jazdy, gdziekolwiek, ale zrobię!
- odwiedzę 10 nowych krajów. wybór mam duży, bo w niewielu krajach byłam haha
- zrealizuję chociaż jeden z projektów, które kłębią się w mojej głowie.
- uzyskam odpowiednią sprawność fizyczną, zanim wyruszę w podróż, tj. do kwietnia 2014. a właściwie to chodzi o zdrowy tryb życia (zamiast cydru będę teraz piła wino).
- zacznę naukę nowego języka, albo będę doskonalić te podstawy, które już mam z paru języków. ważne, żeby coś w tym kierunku zrobić, bo angielski znać, to już teraz za mało.
- poza tymi wyższymi punktami będę sukcesywnie rozbudowywała i skreślała punkty z mojej listy before I die.
A jeszcze na koniec powiem Wam, że zmiany w życiu są super ważne. Nie dość, że przynoszą nową energię i chęć do działania, to także wyprowadzają nasze życie z melancholii. Zmiany mogą być małe – nowy kwiatek w pokoju, inaczej pomalowane oczy, nowa fryzura, inny niż zwykle obiad. Nie bójcie się eksperymentować! Ja, żeby się wyprowadzić z poświątecznego smutku zmieniłam wystrój pokoju, ładnie go posprzątałam i powiesiłam mapę Islandii na ścianie. I omamo, jak bardzo nie mogę się doczekać!
o jak tu pozytywnie :) po mega intensywnych świętach i tygodniu w Berlinie, wróciłam do mojego malutkiego pokoiku, leże schorowana w łóżku… i dotarło do mnie, że nie mam żadnych planów, postanowień i wielkich oczekiwań co do tego roku, chyba po raz pierwszy w życiu, a w kalendarzu tylko masa egzaminów… zmiany brzmią świetnie, ale i na nie nie mam pomysłów :D
10 krajów brzmi super, na pewno przeżyjesz super czas
10 krajów to takie wyzwanie, a żeby jakiś „zaliczyć” postanowiłam, że muszę spędzić tam co najmniej tydzień. Kilkudniowe wycieczki się nie liczą :P
też tak myślę;)
dla mnie idealnie byłoby zamieszkać na 2-3 miesiące w każdym kraju, który chciałabym poznać i prawdziwie wczuć się w jego klimat. Ale cóż, to już szczyt marzeń :) Powodzenia!