opowieść o włosach

1185354_716010015092813_1966734591_n

Postanowiłam napisać coś totalnie nie w moim stylu, ale coś co może część z Was zaciekawić. Powiedzmy, że ten post otrze się trochę o styl bycia, trendy i różne wizerunki, ale będzie przede wszystkim bardzo ekshibicjonistyczny. Posłuchajcie opowieści o moich włosach…

A wszystko zaczyna się w lutym 2011 kiedy niespodziewanie mama obcina mi moje zwykłe, długaśne włosy dosyć drastycznie na krótko. Wtedy też przychodzi do mnie bardzo ciekawa myśl, że włosy to tylko włosy, które zawsze odrosną i od tego czasu jest to moim powiedzeniem przed każdą decyzją odnośnie włosów.

184802_199677723392714_2611829_n

Kolejna zmiana przyszła w czerwcu 2012, kiedy moje włosy stały się znowu pokaźnie długie i zaraz przed wyjazdem do Francji zrobiłam sobie ombre.

524006_497936393566844_1258598180_n

W międzyczasie kiedy miałam ombre, moje włosy przechodziły parę ciekawych zabiegów. Między innymi krótkotrwałego lokowania,

550931_475718982455252_2102468872_n

albo zabarwiania końcówek na niebiesko (taaaaaak… byłam elfem).

558399_508073122553171_1620755256_n

Potem przyjechałam do Anglii z długimi włosami i ombre i przez kilka miesięcy wyglądałam tak:

558063_612686575425158_696443688_n

Gdzieś tak w połowie lutego tego roku wybrałam się na tydzień do Polski i oczywiście przyszła mi do głowy bardzo super myśl, żeby coś w sobie zmienić, a jeżeli chodzi o zmiany, to najbardziej efektywne są włosy, więc zrobiłam grzywkę i pierwsza myśl jak zobaczyłam siebie w lustrze była o taka:

10904_614230988604050_966016735_n

Potem okazało się, że grzywka wcale nie jest taka zła i teraz uważam, że mi pasuje. Jakoś mniej więcej w kwietniu oddałam się w ręce mojego host-dziecka, które obcięło mi dobre 20 cm włosów. Chodziło mniej więcej o to, żeby obciąć w końcu te zniszczone, utlenione końcówki i skończyłam raczej średnio zadowolona.

931325_183681628464187_21386969_n

Zawsze moim marzeniem było mieć takie piękne, długie i pomierzwione włosy jak Rihanna w teledysku Man Down i tak bardzo do tego dążyłam i ciągle dążę, ale chyba okrężną drogą. Kiedy wróciłam w sierpniu do Polski, pierwsze o czym pomyślałam, to właśnie zmiana koloru na jakiś super czerwony. A żeby do tego mogło dojść, to musiałam zostać blondynką na kilkadziesiąt minut. Ale to było przeżycie!

1170845_716028548424293_675080456_n

Zaraz potem włosy ponownie zostały poddane operacji barwienia, żeby uzyskać coś czerwonego. Wyszło niestety dziwnie malinowo…

995185_717148291645652_1198857368_n

Po dobrych kilku myciach miałam na głowie coś znacznie jaśniejszego i bardziej rudego niż czerwonego. W sumie ta wersja mi się bardzo podobała.

1238786_733725053321309_1242120532_n

Ale oczywiście pana Ewa vel Zmiana zapragnęła czegoś zupełnie odmiennego i postawiła na dredy. Tak więc od miesiąca na mojej głowie mam 36 dredów, których robienie zajęło dwa dni po 5 godzin. Nie jestem do końca przekonana czy je lubię, ale na pewno wyglądam inaczej niż zwykle. A największą motywacją do ich zrobienia było to, że moje włosy były bardzo drastycznie zniszczone przez utlenianie i każde ich mycie było totalną katorgą. A oto najnowsze zdjęcie włosów:

DSC_5076

Bardzo mnie ciekawi, co kolejne miesiące przyniosą. Ojej, ależ będzie zabawnie! A tak w ogóle to jakie są wasze przygody z włosami?

podpis