Niedawno odgrzebałam moje stare pamiętniki. A raczej chaotyczny stosik różnej maści pamiątek, które gromadzę miej więcej od 10 lat. Niektóre z nich są totalnie śmieszne, jak bilet pierwszej jazdy metrem w Warszawie, albo spisane setki smsów od pewnego adoratora w dwóch osobnych zeszytach. Inne, nieco bardziej poważne przypominają o moich starych marzeniach i planach. Część z nich zabiera mnie z powrotem do czasu mojego dzieciństwa, mieszkania w starym dworze i zabaw w Harrego Pottera. A do niektórych z nich, to nawet bym się nie przyznawała.
Postanowiłam zrobić jeden wielki pamiętnik z tych wszystkich lat. Niestety pamięć z wiekiem zawodzi, a masa nowych doświadczeń przytłacza wszystkie wspomnienia. A trzeba gdzieś opisać te wszystkie 11 przeprowadzek, tony zwierzaków, stare wycieczki, szkolne przygody i te wakacyjne też. A do tego wywołać masę zdjęć i dać im swoje miejsce w jedynym swojego rodzaju hiper-albumie. Ale to potem…
Bo na razie chciałam Wam przytoczyć kilka ciekawych opowiastek znalezionych w moich pamiętnikach. A żeby było ciekawiej, pozostawię oryginalną pisownię (nigdy nie miałam problemów z pisaniem, ale czasami jakieś urocze byczki się zdarzają). Tak więc rozgośćcie się, a Ewa zaraz herbatki naleje…
[wiosna 2004] Wiersze zaczęłam pisać jako małolata. Zaczęło się nietypowo. Z braku innego zajęcia rodzice rzucili hasłem „A może pójdź i napisz jakieś wierszyki”, a po niedługim czasie przyszło do nich 10-letnie dziecko z kilkunastoma rymowankami. Oto jedna z nich:
Znowu…
Znowu dąb się zazielenił
Na zielonej trawce
Znowu kurka grzebie w ziemi
Przy błękitnej sadzawce
Znowu dzięcioł zastukał
I tak strasznie pukał
A biedronka mała
Wszystkiemu się przyglądała
[12.2005] Jak byłam młodsza to uwielbiałam pisać swoje opowiadania i gazetki. Oto pierwszy numer jednej z nich. Z tego co pamiętam, to potem „wydawałam” także czasopismo o czarodziejce Arlecie.
[23.06.2006] AKT WOLNOŚCI „Letnia przeprowadzka” Dnia 23.06.06 zakończył się rok szkolny i zaczęły się wakacje! We wtorek zeszłego tygodnia mieszkańcy dworu mieli przeprowadzić się na parter. Było dużo zamieszania, ale rąk do pomocy nie zabrakło i w około dwa dni wszystko zostało przeniesione z małymi wyjątkami, czyli rzeczami niepotrzebnymi.”
[09.03.2007] „Dzisiaj już się wiele nazbierało… Zacznę więc od samiutkiego rana! Budzik zadzwonił jak zwykle o 6:00 i jak zwykle ustawiłam drzemkę, więc wkurzający dzwonek dzwonił co 10 min. Ok 7:00 zwaliła mnie z nóg mama; sorry nie chcę kreślić, więc w miejscu gdzie jest napisane „nóg” powinno być „łóżka” :D Na śniadanie zjadłam parówki (drobiowe) z masą ketchupu (bo tak najbardziej lubię). Później jak zwykle mama zawiozła nas do szkoły. W szkole raczej normalnie było. Te 5 lekcji minęło spoko (nooo… oprócz 3 z geografii). Ale za to już 6 lekcja (polski) była prawdziwą salą tortur… :P A to wszystko przez ten dupiany referat o Historii Krzyżaków…”
[04.07.2008] „Koło dziesiątej przyszedł do nas F. i powiedział: Wstańcie dziewczyny, bo za kilka minut będzie śniadanie, a ja w tym momencie powiedziałam do N. , że znając życie śniadanie będzie jak je zrobimy… A. nie dawała oznak życia. Jako pierwsza z naszego pokoju wstała N. i pospieszyła do kuchni. Następnie usiadłam na łóżku i powiedziałam do A. czy cieszy się, że pada? (idiotyczne pytanie, wiem). (…) Następnie ubrałam się i poszłam do kuchni. Od razu zobaczyłam, że N. przygotowuje śniadanie i odparłam, że wiedziałam, że tak będzie. Mama na to zapytała się jak? a ja na to, „że będzie padać”. Następnie „doprawiłam” herbatę i przy okazji dowiedziałam się, że M. dostał 2 zł za to że pierwszy wstał. Chamstwo!”
Szkoda, że nigdzie nie mogę znaleźć mojego najcenniejszego dziennika wakacyjnego, który prowadziłam codziennie w wakacje, trzy lata pod rząd (od 2005 roku). Ale jak go znajdę, to może kiedyś jeszcze coś dopiszę. Mam nadzieję, że moje dziecinne zwierzenia się Wam spodobały. A czy Wy też macie swoje pamiętniki z dawnych lat? Dodam tylko, że nigdy nie jest za późno, żeby zacząć taki prowadzić!
Pozdrawiam