W zeszłym tygodniu czytałam o lomografii (wikipedia i filmik dla niewtajemniczonych). Przez to wzięłam moją lustrzankę i postanowiłam poeksperymentować jak nigdy wcześniej. Poszłam na czwartkową otwartą scenę muzyczną i tańcząc łapałam dźwięki na zdjęciach. Poniżej możecie zobaczyć tego efekty z niewielką ingerencją programu do obróbki (przede wszystkim rozjaśnienie i kontrast).
Jak doszłam do takiego efektu? Całkowicie przypadkiem. Z moją znajomością ustawień jest totalnie beznadziejnie, poprzekręcałam jakieś kółeczka i powciskałam przyciski i wyszło! Przede wszystkim chodzi o ustawienie aparatu w programie manualnym, następnie włączamy lampę błyskową (siła błysku ustawiona była na -1.3), przesłona 5.6, ISO 125, czas 1.3 sekundy. Przy takich oto ustawieniach następował najpierw błysk i rejestrował mój kadr, a przy poruszeniu aparatem wszystkie światła miały swoje odzwierciedlenie ruchu na zdjęciu (na przykład serduszka na pierwszej fotce załączonej we wpisie). Kolejnym eksperymentem była zmiana przybliżenia spowodowana obracaniem pierścienia odległości na obiektywie, przez co linie światła schodziły się do środka. Przykładowe zdjęcie powyżej i poniżej.
Efekty wychodzą zaskakujące! Duchy żywych i gra światła. Brak prześwietlonych błyskiem twarzy, czerwonych oczu, mankamentów otoczenia, wysokiego kontrastu. Za to ciekawe poruszenie, klimatyczne barwy, zatuszowane niedoskonałości i manipulacja światłem ! Zachęcam Was do spróbowania manualnych możliwości waszego aparatu, bo na automacie i w fotoszopie każdy głupi potrafi zrobić „ciekawe” zdjęcie.
Fotografia to temat tak samo bliski, jak i daleki każdemu z nas. Wszyscy mamy telefotny, laptopy, aparaty, ipady i inne takie, nie wszyscy mamy oko do kompozycji i smykałkę do ustawień manualnych. Wszyscy robimy fotki, trzymamy dla siebie lub wrzucamy do sieci, lecz tylko nieliczne zdjęcia reprezentują jakikolwiek poziom. W kolejnych wpisach chciałabym przedstawić moją wizję fotografowania nieco szerzej i poruszyć artystyczną część waszej duszy. Do usłyszenia niebawem!