Iceland, I’m coming!

wpid-DSC_0230_20131031144749412.jpg

Już dawno temu wyśniłam sobie moją podróż marzeń… do Islandii. Nie wiem czy marzenie wpadło mi do głowy pod wpływem opowieści mojego znajomego, słuchanej muzyki islandzkiej, czy po prostu parcia na północ Europy. Nawet nie wiem dokładnie kiedy zakochałam się w tych widokach i języku.

I było to moim marzeniem, przez długi, długi czas. Wiedziałam, że to wcale nie jest takie odległe, kiedy w końcu się tam pojawię, jednak bałam się wykonać ten pierwszy krok. I nadszedł pewien piękny dzień, kiedy poszłam z moją do pracy. I przez wiele godzin, kiedy plewiłam okropne róże, zaczął w mojej głowie kiełkować pewien plan. Nie wiem czy kiedyś tak mieliście, ale moje serce z każdą minutą biło coraz szybciej, a w głowie układały się idealne pomysły na podróż. Po mniej więcej dwóch godzinach rozważań poinformowałam o tym mamę, która stwierdziła „możesz jechać, rób co chcesz, ale lepiej będzie jak sobie jakiegoś towarzysza znajdziesz…”. Ja na to taka bardzo podekscytowana, że „super, super, na pewno znajdę i jak tylko wrócę do domu to kupię bilety”. Tak… ekscytacja sięgała najwyższych granic.

Wróciłam do domu, trochę ochłonęłam i sprawdziłam ceny biletów. „O matko, jak tanio! A jak ich teraz nie kupię, to na pewno za 10 minut podrożeją”. Jako, że jestem osobą, która w wielu sytuacjach radzi się mamy, szybko pobiegłam na dół, rozemocjonowana krzycząc, że lecę na Islandię, ale czy kupić bilety, czy nie kupić. Moja mama to prawdziwa oaza spokoju w porównaniu z wulkanem moich szalonych pomysłów. Powiedziała mi tylko „rzuć monetą”.

I tak też zrobiłam… no i wiecie co wyszło, żeby kupić. I tak oto od paru tygodni jestem szczęśliwą posiadaczką biletów na tę magiczną wyspę. Bo tak naprawdę, rzucanie monetą w momentach największej rozterki jest chyba najlepszym rozwiązaniem. I w czasie kiedy moneta spada, a Ty czekasz, żeby ją odsłonić, już wiesz co tak naprawdę chcesz żeby się wydarzyło. Chociaż zawsze staram się rozważać moje pomysły bardzo skrupulatnie, ostatnio rzucałam monetą dość często i tak oto skończyłam z rudymi dredami i bolącym karkiem po wczorajszej imprezie Halloweenowej.

wpid-DSC_0230.jpg

Skoro Islandia była moim wielkim marzeniem, postanowiłam, że się bardzo solidnie do tej wyprawy przygotuję. Czasu mam jeszcze masę i do czerwca na pewno wpadnie mi milion idealnych pomysłów do głowy, jednak stwierdziłam, że bez wsparcia finansowego sobie tak super nie poradzę. Założyłam więc słoik, do którego mam zamiar odkładać po 20 funtów każdego tygodnia. A w czerwcu, jeżeli składanie pieniędzy pójdzie po mojej myśli, powinnam mieć już odpowiednią kwotę na sprzęt obozowy, dobre buty, plecak i coś do jedzenia.

***

Jeżeli czegoś naprawdę, ale tak naprawdę bardzo pragniecie, to nie pozwólcie odlecieć temu w niepamięć. Wykorzystajcie swój pomysł, poczekajcie, niech on dojrzeje w waszych głowach, a potem zabierzcie się za stopniową realizację. Zapewniam, że zazwyczaj znajdziecie odpowiednią drogę, która doprowadzi Was do celu. Właściwie to kiedyś napisałam dużo więcej o spełnianiu marzeń – między innymi tutaj i tutaj. Zaglądnijcie jak macie ochotę.

Mam nadzieję, że i Wy żyjecie marzeniami!

podpis

16 Comment

  1. Prun says:

    gratuluję w takiej razie i jaram się z Tobą :D a co do rzucania monetą… ostatnio w pracy podszedł do mnie Pan i kazał rzucać monetą bo nie mógł się zdecydować, na który film iść

    1. evemarie says:

      Rzucanie monetą zawsze spoko! A pracujesz może w jakimś kinie? :>

      1. Prun says:

        pracuję w Cinema City w Poznaniu ;)

        1. evemarie says:

          fajnie, tylko szkoda, że tak daleko, bo wpadłabym odwiedzić :D

  2. Dorota Falkowska says:

    achhh, szalona dziewczyno, inspirujesz i pozwalasz cieszyć oko i ucho swoimi wpisami ; ) trzymam kciuki za wszystkie Twoje marzenia!

    1. evemarie says:

      Dzięki! Mam nadzieję, że w przyszłości będę inspirowała tylko bardziej i bardziej :D (jak zaczynałam pisać bloga to właśnie postanowiłam sobie, że nie będę w żadnym wypadku tutaj narzekała) :P

  3. Dominika Polok says:

    Super! Gratuluję decyzji :) Ja kiedyś oglądałam zdjęcia koleżanki, która odwiedziła Islandię i muszę przyznać, że trochę zachorowałam na to miejsce.. potem mi przeszło, ale może kiedyś… :)

    1. evemarie says:

      Jak dla mnie Islandia jest takim innym światem w Europie. I właśnie dlatego padło na tę wyspę, bo jest tak blisko, a tak bardzo odmienna :) Mam nadzieję, że jak wrócę i przywiozę jakieś relacje i zdjęcia to zachorujesz raz jeszcze :D

  4. Zapętlone says:

    Motywujący wpis! :) Lubię takie, więcej więcej proszę! :)

  5. Ola says:

    Marzeniami staram się żyć od kilku lat. I wiem, że dzięki temu wydarzyło się w moim życiu wiele sytuacji, o których bym nie pomyślała, siedząc ciągle w miejscu. Wiem, że to jeszcze nie to, ale wiem też, że jestem na jedynej słusznej drodze by spełniać następne marzenia!

    1. evemarie says:

      Jak już raz zacznie się spełniać marzenia, to potem nie można przestać wymyślać nowych i ich po kolei realizować :)

  6. elżbieta says:

    chociaz byłam, to zazdroszczę! na razie kolejka miejsc do odwiedzenia jest zbyt długa, żeby jechać znowu na islandię, ale myślę sobie, że za dwa lata pojedziemy tam na dłużej i z namiotem. szkoda tylko, że w pewnym momencie już nie kasa jest największym problemem – bo podróżować można naprawdę niedrogo, ale urlop. tego jeszcze nie wymyśliłam jak obejść ;)

  7. Nie mogłaś wybrać lepiej :) Jakbyś potrzebowała się poradzić co do wyjazdu, pisze. Mieszkam na Islandii i chętnie pomogę.

    1. evemarie says:

      świetnie wiedzieć! na pewno za niedługo się odezwę i pewnie przeczytam całego Twojego bloga! dzięki wielkie za komentarz! :)

      1. Ja piszę od niedawna, więc jakbyś miała jakieś dodatkowe pytania, to pisz na maila.

  8. Michał Wochniak says:

    Całkiem zgrabnie napisany wpis. Życie marzeniami ma jednak jedną wadę, przestaje się rozróżniać co jest prawdziwe, a co wyśnione ;)

Komentarze są zamknięte.