nie bój się czytać po angielsku – poradnik w pięciu książkach

Untitled

Wszyscy uczymy się angielskiego. Nawet jak nie chcemy – musimy, bo ten język stał się przodującym tematem w internecie. Nie wierzycie? To w takim razie ilu z waszych znajomych na facebooku wrzuciło chociaż raz posta zawierającego obrazek z angielskim podpisem? Jeden, dwóch, a może połowa? Jak się okazuje, internet to świetna kopalnia do nauki języków. A co w przypadku, kiedy chcemy wbić się jeden level wyżej i zacząć czytać książki po angielsku?

Dla mnie było to wielkim marzeniem, którego nie mogłam za nic osiągnąć przez długi czas. Zabierałam się do przeczytania prostej książeczki chyba dwa lata i zawsze kończyłam na 3 rozdziale. Kiedy przyjechałam do Anglii miałam ze sobą dwie książki po polsku. W ciągu tygodnia się z nimi uporałam i zostałam na lodzie. Co zrobić, kiedy mieszkasz z angielską rodziną, która lubi czytać i ma mnóstwo książek dookoła siebie, a większość z nich, to książki dla dzieci? Oczywiście zniżyć się do ich poziomu i… zacząć czytać.

Pierwszą książką, którą przeczytałam była opowiastka „The Twits” Roalda Dahla. Szybka, ze śmiesznymi obrazkami, o obleśnym małżeństwie, które chciało wykończyć siebie nawzajem. Tak mi się spodobał ten autor, że przeczytałam jeszcze 5 innych książek jego autorstwa, wszystkie czytając szybko i przyjemnie.  Potem przyszło otrzeźwienie „jak mogę czytać książki dla dzieci?! przecież to takie ifantylne” i postanowiłam sobie przeczytać wszystkie tomy Pottera po angielsku.

To tyle słowem wstępu, a teraz zabiorę was do mojego poradnika przedstawionego w pięciu książkach.

DSC_4488

Tak jak już napisałam wyżej, zaczęłam pochłaniać książki dla dzieci. Na dobranoc, na dzień dobry, na wolną chwilę. I takim oto sposobem udało mi się przełamać obawę, że nie zrozumiem tekstu, albo utknę w martwym punkcie nie wiedząc co zrobić dalej. Większość książek dla dzieci napisanych jest prostym językiem, a czytanie jej nie męczy tak bardzo. W chwili załamania, możemy pooglądać obrazki.

DSC_4489

Przez książkę dla starszych dzieci rozumiem opowieść wymagającą trochę większego zaangażowania naszego mózgu. Jakaś bardziej rozbudowana problematyka, albo mocniejszy nacisk emocjonalny. Jestem właśnie w trakcie czytania „The Boy in the Striped Pyjamas”. Jak wiadomo, poruszana w książce tematyka II Wojny Światowej nie należy do najłatwiejszych, jednak przystępny język i wprowadzenie dzieci jako głównych bohaterów ułatwia nam zrozumienie przekazu.

DSC_4490

W następnej kolejności warto sięgnąć po książkę, którą kiedyś czytaliśmy po polsku i spodobała nam się na tyle, że chcielibyśmy przeczytać ją jeszcze raz, tym razem w innym języku. Moim celem stała się seria o Harrym Potterze. Być może przereklamowane, jednak dla mnie  pozostanie zawsze takim odskocznikiem do innego świata. Jeżeli mogłabym coś jeszcze zaproponować, to warto sięgnąć po „Opowieści z Narnii” w oryginale, albo jakąś książkę Pratchetta (to tak z fantastyki). Radzę wybrać coś z waszego gustu, żeby przyjemnie się czytało.

DSC_4491

W tym punkcie znajdują się książki, które chcielibyście przeczytać po polsku, a możecie to zrobić po angielsku. Jak dla mnie taką pozycją stało się „Życie Pi” Yanna Martela, jednak zabrałam się za niego za wcześnie i poległam. A dlaczego? Otóż chodzi o to, że jest to typ książki o podłożu bardziej filozoficznym i emocjonalnym, w której główną rolę odgrywa bohater i jego przemyślenia. Gdy za wcześnie zabierzemy się za tego rodzaju książki, to mogą one nas zmęczyć i w konsekwencji odrzucić od czytania po angielsku. Myślę, że jest to odpowiedni poziom, po przejściu poprzednich trzech kroków. I tylko trzymam kciuki, aby udało się wam tutaj dotrzeć.

DSC_4493

Na koniec pozostawiłam książki, które odstraszają ilością stron. I chociaż mogą się okazać bardzo ciekawie napisane, a na dodatek prostym językiem, należy się do nich zabierać na końcu. Bo kiedy już zdecydujemy się czytać po angielsku, początkowo fajnie jest widzieć rezultaty w czytaniu szybkich i krótkich książek. Grube tomiszcza mogą nas wpędzić w depresję i wielotygodniowe brnięcie przez stronnice. Myślę, że jak już przeczytamy książkę, która ma więcej niż 500 stron, w ogóle nie będzie nam straszne czytanie po angielsku. :)

To teraz jeszcze taka mała sugestia: za co się na początku  nie zabierać. Nie warto zaczynać od książek, które powstały dawniej niż 50 lat wstecz. Podejrzewam, że język w „Wichrowych Wzgórzach” Emily Brontë, znacznie różni się od współczesnej angielszczyzny, a także zawiera wiele zdań opisowych. Kolejnym przykładem ciężkiego czytania mogą być wiersze, które jak wiadomo nie zawsze mają dosłowny przekaz i są pisane językiem poezji, czyli wszelkiego rodzaju udziwnieniami. Ostatnie ostrzeżenie dotyczy dramatów, więc na czytanie Szekspira w oryginale może warto trochę zaczekać. :)

Mam nadzieję, że powyższy poradnik się spodobał i odebraliście go z lekkim uśmiechem na twarzy. Powyższe propozycje nie są adekwatne do umiejętności językowych wszystkich ludzi, a zostały przetestowany tylko na mnie. Mam jednak nadzieję, że stały się jakąś wskazówką i uświadomiły was, że czytanie po angielsku wcale nie jest takie straszne.

podpis