Nie odnajduję się w nowym życiu. Pośród tych wszystkich szarych dni tęsknię do Anglii, do Norwegii, do Islandii. Tęsknię do przygody. Wszyscy powtarzali, że na studia warto iść. Bo to inwestycja w siebie i w przyszłość. No i jestem w Polsce, pełna wątpliwości przygwożdżona do jednego miejsca.
Nie ukrywam, że ciężko zabrać się do pisania po dwumiesięcznej przerwie. Tyle niedokończonych wątków. Islandia czeka na dalszą część opisania. Turcja, Gruzja i Armenia także. No i wszystkie te sprawy dnia codziennego. Tym razem nie napiszę nic odkrywczego ani porywającego. Wywlekę na wierzch swój marazm i dezorientację. Być może to kwestia jesieni, chłodu i mgły za oknem. Albo bałaganu w moim pokoju. Nawet najbliższe osoby nie są w stanie mi pomóc. Nie wiem czy zwracać się z prośbą o jakiekolwiek pocieszenie do moich czytelników, bo któż może mi pomóc jak nie ja sama.
Kiedyś chciałam zawsze siać optymizm, ale chyba się nie da.
Podrzucę Wam jednak zalążek zdjęć z ostatniej wyprawy i może w końcu zbiorę się do życia.