katastrofa w Anglii – sparaliżowane miasta!

_DSC4344

Godzina 7:00 – wyglądam przez okno i widzę powyższy obrazek! Gdy tak jak zwykle poszłam obudzić dzieciaki i powiedziałam, że spadł śnieg, to wstały w tempie błyskawicznym ( zazwyczaj zajmuje im to dobre 30 minut) :D

Zapowiedziany na dzisiaj śnieg rzeczywiście spadł w OGROMNEJ ilości i zakłócił typowy rytm mojego miasteczka. Przez „ogromną ilość” ma się rozumieć nie więcej niż 10 cm, przy czym większość tego śniegu błyskawicznie topniała. Dlaczego o tym piszę? Żeby dać upust swojej frustracji i jednocześnie wyrazić zachwyt nad cudownym krajobrazem jaki się roztacza za moim oknem. Jednak zapewniam was, że taka pogoda to prawdziwy ewenement na wyspach i zazwyczaj występuje raz w roku. A co na to sami Anglicy?

Przede wszystkim robią dzień wolny od nauki. Do mojego host dad doszła rano wiadomość ze szkoły, że dzieciaki proszone są o pozostanie w domu. Ja wybrałam się na zajęcia do collegu i zastałam go… całkowicie opuszczonego. Podejrzewam, że mój nauczyciel w ogóle dzisiaj nie odpalił samochodu, podobnie jak większość Anglików. Zamiast codziennego długiego korku i czekania na światłach, mogłam spokojnie przejść przez przez drogę nie zwracając uwagi czy jest zielone. W parku spotkałam więcej niż zazwyczaj dzieciaków i ludzi z psami i wdałam się w krótką dyskusję (oczywiście na temat pogody) z pewnym panem. I mogę wam zdradzić, dlaczego w Wielkiej Brytanii zaczyna się rozmowę od wprowadzenia wątku pogodowego. Chodzi o to, że u nich pogoda jest bardzo zmienna i zawsze co innego można przytoczyć, a na przykład w takim Maroko (jak mi pan przytoczył) jest zawsze tak samo. Ale jak już zaczęło tam padać, to stało się to tematem numer jeden.

Po pierwszym spacerze wróciłam do domu, żeby się ogrzać i wypić wyjątkową herbatę cytrynowo-miodową. Niestety już przyzwyczaiłam się to tradycyjnej angielskiej z mlekiem, ale śnieżna pogoda jest wyjątkową okazją do przypomnienia sobie zwyczaju z Polski. Następnie postanowiłam sprawdzić jak sytuacja ma się w centrum i o godzinie 11 wybyłam po raz drugi. Pierwszą osobą, którą spotkałam był businessman próbujący się podnieść z chodnika, a gdy się zbliżyłam tylko się uśmiechnął i zarzucił „I’m all right”.  Więc idę dalej i spotykam ludzi z sankami, psami i dziećmi, a większość w kaloszach. Poszłam do kina z nadzieją, że obejrzę sobie świetny film, a tutaj się okazuje, że pierwsze seansy odwołane. Szykuję się więc na 15:45 i mam nadzieję, że uda mi się w końcu to zobaczyć. Po drodze skoczyłam jeszcze na dworzec autobusowy, żeby się zapytać jak wygląda sytuacja z busami. Dzisiaj nie działają, jeżeli jutro się pogoda nie poprawi, pozostaniemy odcięci kolejny dzień.

Ze śniegiem w Anglii jest wesoło. Wszyscy go kochają i jednocześnie nienawidzą. Paraliżuje miasta doszczętnie, jednocześnie pozwalając nam spędzić więcej czasu z rodziną i znajomymi. Wygląda ślicznie, zwłaszcza z kontrastującą czerwienią budek telefonicznych i kolorowych grafitti.  Znika szybko pozostawiając pewien niedosyt i nadmiar zarazem. Jest super.

DSC_4456

_DSC4363 DSC_4473 DSC_4471 DSC_4468 DSC_4451 DSC_4449 DSC_4448 DSC_4431 DSC_4424 DSC_4423 DSC_4420 DSC_4416 DSC_4411 DSC_4397 DSC_4394 DSC_4388 DSC_4374

podpis

5 Comment

  1. Prun says:

    przepiękne zdjęcia! ja spacerując dziś rano bardzo żałowałam, że nie mam przy sobie aparatu… w naszym mieście śnieg to też rzadkość

  2. Hahaha, ale zima, prawie jak w Polsce. :D

  3. Karolina says:

    Cudowne zdjęcia ! Ja się cięszę że spadł śnieg ale śmieszy mnie jaki cyrk i rozgłos wokół tego jest – wkółko jeden temat przez cały dzień :) Śnieg w tym kraju to istna katstrofa ;P

  4. Paryska88 says:

    hehe komedia z tym śniegiem, u mnie też młoda nie poszła w piątek do szkoły, ale jutro na szczęście już idzie, ufff :)

  5. e.borkowska says:

    Pięknie tam masz :) Tęsknię za Anglią, mam nadzieję, pod koniec maja uda mi się przyjechać (raz, aby wyrobić nową wize, dwa aby zobaczyć się z przyjaciółmi) – jak będziesz miała chwilkę, możemy się spotkać na kawę! Jak pracowałam w Anglii było to dla rosyjskiej firmy i nie było mowy o tym, abym zostałą w domu z powodu śniegu bo nic nie jeździ – mieszkałam blisko, Jestem Polką, więc do pracy mogłam przyjść piechotą :P W tym czasie moi przyjaciele pracujący dla angielskiej firmy, siedzieli w cieplym domku mając dzień wolny!
    P.S. U nas w KZ zima wciąż nie odpuszcza!

Komentarze są zamknięte.