Stonehenge Summer Solstice 2013

iconJeszcze z głową pełną wrażeń i totalnym zmęczeniem postanowiłam opisać wam moje Stonehengowe doświadczenie z minionego czwartku.  Zrekonstruowanie wydarzeń nie będzie zbyt łatwe, ale się bardzo postaram!

Właściwie to wszystko zaczęło się dwa miesiące temu, kiedy mój znajomy wspomniał o wydarzeniu, jakim jest Summer Solstice przy Stonhenge. Cała atrakcja polega na tym, że w nocy z 20 na 21 czerwca (przesilenie letnie), przy tych sławnych kamieniach zbiera się ogromna liczba ludzi, którzy wspólnie świętują najkrótszą noc w roku. Wydarzenie jest o tyle niezwykłe, że można przyjść i dotknąć tych magicznych głazów, tańczyć w środku kręgu, biesiadować i dzielić tę niesamowitą atmosferę z innymi.

 

Początkowo zostałam zaproszona na imprezę, z której mieliśmy wyruszyć nad ranem do Stonehenge, aby tam podziwiać wschód słońca. Niestety plany się zmieniły i nie udało mi się tam dotrzeć, jednak szczęśliwym trafem razem z jednym znajomym zostałam podwieziona vanem do miasteczka Amesbury, z którego dzieliło nas parę kilometrów do Stonehenge. Nasza cudowna trasa prowadziła przez dosyć wysoką trawę i kłujące zielska na samym środku drogi szybkiego ruchu A303. A wyglądało to mniej więcej tak:

DSC_9127Po około 50 minutach marszu zobaczyliśmy w oddali dużo świateł i usłyszeliśmy dzikie dźwięki – to był na pewno nasz cel. Ostatnie paręset metrów szliśmy trasą wyznaczoną nam przez policjantów prowadzącą pobliskimi polami.  Przy wejściu sprawdzono zawartość mojego plecaka i torby na aparat, a także zapytano się mnie co tam mam, ja na to „piwa”, strażnik: „proszę wejść” :D Takie wydarzenia to ja lubię.

Dobra, byliśmy na miejscu otoczeni przez masę świetnych ludzi, dreadów,  druidów, brodaczy, bębniarzy, kolorowych twarzy… policjantów. Po jednym okrążeniu zadzwoniłam do mojej znajomej, z którą dość szybko udało nam się znaleźć. Usiedliśmy w tłumie gdzieś pod jakimś kamieniem i w towarzystwie jej i innych znajomych wypiłam mój browarowy zapas. A poniżej nieco nawiedzone zdjęcie z mrocznym zarysem mojej postaci na tle głazów.

nawiedzone zdjęcie. jak się przyjrzycie to zobaczycie moją sylwetkęByło ciemno wokoło, głazy oświetlone ogromnymi  reflektorami. Czarne sylwetki, gdzieniegdzie żarzące się papierosy, ludzie tańczą, ludzie śpiewają, ludzie się bawią. Policja przechodzi i nie zwraca uwagi na marihuanową otoczkę. Stonehenge tętni życiem.

DSC_9150 DSC_9158 DSC_9161 DSC_9163

Po jakimś czasie zobaczyłam mojego znajomego Brytyjczyka, który przechodził obok. Nie chciałam cały czas siedzieć w jednym miejscu, więc wyruszyłam z nim dookoła. Nie za bardzo wiem, czy posiadanie lustrzanki w tym momencie było moim szczęściem czy przekleństwem. Chciałam uwiecznić niesamowitą imprezę, jednak robienie zdjęć w nocy pośród  szalono-pijano-znarkotyzowanego tłumu i bez statywu, nie jest zbyt łatwe. Zdjęcia często poruszone i nieostre, jednak chyba mają swój klimat.

DSC_9227
tak, Jonny uchwycił mój uśmiech
DSC_9183
część moich znajomych (trochę nowych)

DSC_9167 DSC_9189 DSC_9193 DSC_9211 DSC_9214 DSC_9233 DSC_9239 DSC_9246 DSC_9253

Gdzieś około godziny 5 miał być wschód słońca. Słońca nie było, za to robiło się coraz jaśniej i jaśniej. A ja się zgubiłam gdzieś w środku okręgu, tańczyłam na głazach, robiłam zdjęcia i filmiki i świetnie się bawiłam.

DSC_9262Na sam koniec przygotowałam mini prezentację pod tytułem „ludzie Stonehenge” z której można zaczerpnąć inspiracje na przyszły rok.

DSC_9289

DSC_9302-horz
moi znajomi z collegu, których znalazłam (zresztą jak wszystkich tam) przypadkiem
DSC_9330
ukryte dziecko
DSC_9367
a policjanci pilnują porządku

DSC_9265 DSC_9272 DSC_9287 DSC_9291 DSC_9316 DSC_9318 DSC_9320 DSC_9321-horz DSC_9328 DSC_9337-horz DSC_9345 DSC_9350-horz DSC_9359 DSC_9361 DSC_9364-horz

 

***

I to by było na tyle z samej relacji ze Stonehenege z dnia 21 czerwca nad ranem. Warto wiedzieć, że taka impreza ma miejsce co roku, tego samego dnia, z podobną ilością przedziwnych ludzi. Prawdopodobnie w przyszłym roku też postaram się przybyć, no chyba że mnie wywieje w zupełnie inną stronę świata. Jak na razie pozostała mi pamiątka w postaci mchu z tych kamieni, ale ciii….

podpis