Tak na co dzień, to jest tu pięknie. Dużo śniegu i świeże powietrze. Niesamowite widoki i niezmącona cisza. Ale jak to zwykle w życiu bywa, wszystko ma swoją drugą stronę. Płaczące dzieciaki, niemożność zrozumienia norweskiego, maluchy nie szanujące prywatności i czasu wolnego, czasami za długie godziny pracy… Mimo wszystko cieszę się, że tu przyjechałam!
mój pokój
Jest w sam raz, nie za duży, nie za mały. Co prawda nie mam szafy, ale mam dużo półek, nie mam biurka, ale jest stolik. No i jest duży telewizor, w którym leci norweska telewizja po angielsku. Brakuje mi jakichś małych lampek, na przykład takiej jednej na stoliku, która byłaby do czytania. No i mam też balkon, trochę zagracony, ale jest.
Pokój, do którego się przyzwyczajam.
A widok z balkonu mam taki:
moja praca
Zajmuję się dwójką dziewczynek – dwulatką i sześciolatką. Na początku było ciężko – mała ciągle płakała, a starsza nawijała po norwesku i nie mogłam jej zrozumieć. Teraz jestem już na poziomie norweskiego dwulatki. Pierwszy tydzień był ciężki, bo zostałam wystawiona na nie małą próbę – pierwszy raz w życiu opiekowałam się takim małym dzieckiem, którego nie można spuścić z oka. Na szczęście dziewczynki mnie polubiły, od sześciolatki dostałam cudną własnoręcznie zrobioną książeczkę, a dwulatka przychodzi do mnie i wspólnie czytamy.
czas wolny
Jak się jest au pair, to z tym czasem wolnym różnie bywa. Dzieci po prostu nie rozumieją, że „nie jestem w pracy” i mimo to nadal przychodzą do pokoju i nawijają po norwesku. Poza tym czasami trzeba też po nich posprzątać, a nawet często. Ale jak mam już wolne, to czytam. Albo piszę z ludźmi, albo piszę bloga, albo robię na drutach, albo myślę o przyszłości, albo uczę się norweskiego, albo chodzę na spacery i robię zdjęcia. Wczoraj też poszłam odwiedzić sąsiada i zapytać o to, czy nie potrzebuje pomocy przy koniach. Ogólnie pewnie będę tam częstym gościem i mam nadzieję, że niedługo wyruszę w pierwszą jazdę konną w teren. To będzie niezapomniane przeżycie!
okolica!
No okolica to jest cudna. Tylko 4 domy, góry, góry, góry i tyle. Wczoraj wybrałam się na 2-godzinny spacer pod małą górkę. Wzięłam aparat i urządziłam sesję zdjęciową. Tu jest naprawdę nieziemski klimat i jest tak strasznie magicznie! Zresztą sami zobaczcie!
To chyba na tyle jeżeli chodzi o ostatnie dni. Kolejne zapowiadają się równie ciekawie i zaczęłam robić dużo zdjęć, więc materiału na boga nie zabraknie!
Gorące pozdrowienia ze śnieżnej Norwegii!
pokoik jaki słodki, przytulny! ale na widok śniegu mną trzęsie… i pomyśleć, że już zdąrzyłam się w tym roku trochę opalić :)
Ja tam kocham śnieg! Szkoda, że nie wiem jak trafić do tych ludzi Sami, co mieszkają w namiotach i hodują renifery, bo z chęcią bym się zapoznała z taką prawdziwą, skandynawską kulturą. Bo tutaj to wiesz, ciepło, internet, same wygody! :D Ale z drugiej strony, słońca też mi trochę brakuje… Może jeszcze z miesiąc będę musiała poczekać!
Wiem aż za dobrze jak to jest w dwulatkami ;) Zobaczysz, że przestanie Ci to przeszkadzać! Tylko czekaj ;) Śniegu widzę masz więcej ode mnie… Nie zazdroszczę. Daleko Cię tam wywiało!
Pozdrawiam
Agata
Już teraz wiem, że mała jest strasznie słodka i tylko myślę, jakie jej zabawy wymyślić, żeby wyrosła na słodkiego człowieczka. Bo ogólnie jak zaczęłam tutaj pracować, to mi się strasznie moje dzieciństwo przypomniało, które de facto było bardzo kreatywne :D A śniegu to tu jest masa, ostatnio jak poszłam na spacer, to chodziłam po śniegu i nagle wpadłam po uda! Ale powiem szczerze, że mnie zawsze taka daleka i mroźna północ kręciła :D
sceneria za oknem trochę jak z jakiegoś filmu grozy, człowiek się głupot naogląda a potem, że widoki fe, że to, że tamto :P pokój, zgadzam się – przesłodki.. taka niestety proza życia au pairki :) powodzenia w nowym miejscu, mam nadzieję, że norweski szybko podłapiesz ;)
Dlaczego ja przegapiłam fakt, że jesteś w Norwegii? BOSKO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!