Minął dopiero miesiąc nowego roku, a pewnie część z was zdążyła już porzucić swoje postanowienia. Ja, mimo paru dni słabości wykorzystałam ten czas w maksymalny sposób. A to wszystko dzięki mojemu skutecznemu planowaniu.
Przerobiłam już wiele różnych planów. Krótkoterminowe, długoterminowe, listy, terminarze, przypominajki, aby w końcu natrafić na ten jeden – idealny. Może nie jest w stu procentach doskonały, ale góruje nad innymi pod wieloma względami. Mianowicie chodzi mi o plan kratkowy (pomysł zaczerpnięty z bloga Helineth).
jak to działa?
Rysujemy tabelę – ręcznie, w paincie, wordzie, excelu, whatever. Z lewej strony umieszczamy szeroką kolumnę na wpisanie naszych postanowień, a z reszty robimy 31 krateczek (w zależności od miesiąca). Drukujemy i umieszczamy kartkę w widocznym miejscu. Pod koniec dnia odhaczamy wykonane działania. Zapewniam was, że taki sposób prowadzenia planów pomoże wyrobić nawyki, posegregować sprawy oraz wprowadzić szybki wgląd na nasz rozwój. A na dodatek przynosi ogromną satysfakcję z wykonanych działań. Same plusy!
Jeszcze miesiąc temu zastanawiałam się czy to planowanie nie okaże się totalną klapą, jednak po 31 dniach zaznaczania krzyżyków stwierdziłam, że to jest po prostu ge-nial-ne! Jeżeli zerkniecie niżej, to zobaczycie jak wygląda mój rozkład po miesiącu odhaczania. Tak naprawdę każdy odznaczony krzyżyk sprawiał mi nie małą radość. Zaczęłam regularne ćwiczenie i czytanie książek. Przez cały miesiąc nie ruszyłam się z domu tylko przez 2 dni! Przykładałam dużą wagę do nowego bloga i starałam się dostarczać wam posty średnio co drugi dzień :) Poza tym znacznie podszkoliłam się w rosyjskim i teraz obcowanie z tym językiem sprawia mi mnóstwo radości. Żałuję jednak, że mniej uwagi poświęciłam fotografii i filmom, ale mam nadzieję to zmienić w przyszłym miesiącu. Kolejną sprawą są nowe miejsca, które w styczniu sobie odpuściłam ze względu na solidne oszczędzanie na laptopa (jeszcze trochę minie zanim sobie jakiegoś sprawię…)
podsumowując miesiąc działania bloga
Właściwie planem było rozpoczęcie bloga równo z datą 1 stycznia 2013, jednak miałam 4 dni opóźnienia i w konsekwencji pierwszy post pojawił się 5 stycznia. Od tego czasu wiele się nauczyłam, przede wszystkim jak obsługiwać worpressa, prowadzić fanpage’a i pisać regularnie. Dziękuję wszystkim, którzy tutaj przybyli z poprzedniego bloga i tym, którzy dopiero co na niego trafili. Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie i trochę mojej pozytywnej energii do życia na was spłynie. Jak na razie się rozkręcam, ale może być już tylko lepiej. Szykujcie się na większą liczbę zdjęć, miejsc i muzyki! Do zobaczenia :]
PS. Nie zgadniecie, czego słucham… t.A.T.u – haha :D